Niechętnie podejmowany temat, gdyż wiąże się z uzmysłowieniem sobie, że w każdej chwili możemy przysłowiowo kopnąć w kalendarz. Takie założenie za bardzo nie podnosi duchowego i mentalnego komfortu. Z drugiej strony racjonalna część naszego mózgu, myśli o takiej ewentualności i nie pozwala o tym zapomnieć. No bo co wtedy z naszą żoną/mężem, kredytem/pożyczką, dziećmi/starszymi rodzicami? My w przypadku śmierci, będziemy leżeć sobie wygodnie w trumnie, podczas gdy nasi najbliżsi będą przeżywać dramat. W przypadku braku ubezpieczenia na życie - również finansowy, jeżeli oczywiście nie zostawiliśmy im w spadku pół kamienic Krakowa :). Poza tym ubezpieczyciele wychodzą do nas także z propozycją gromadzenia kapitału na owych polisach, dzięki którym będziemy mogli wygenerować sobie dodatkowy przychód w czasie naszej emerytury.